Przeklinanie i wulgaryzmy są obecne w naszej codzienności. Na to, jakim językiem się posługujemy mają wpływ wychowanie, szkoła, religia czy ludzie, wśród których żyjemy. Istnieją badania, które udowodniają, że używanie niecenzuralnych słów pomaga lepiej radzić sobie z psychicznym i fizycznym bólem – sprawia, że łatwiej jest go znosić. Jednak im częściej ich używamy, tymsłabsze jest ich działanieredukujące cierpienie. W innych badaniach nad „brzydkimi słowami” wskazano także, że adekwatne przeklinanie skorelowane jest z wyższą inteligencją, kreatywnością i uczciwością, ale ostrożnie – interpretacja wyników nie jest jednoznaczna😉.
Pewne jest natomiast, że istnieją inne, konstruktywne sposoby radzenia sobie z frustracją. Warto uczyć się ich już we wczesnym dzieciństwie. Ale co robić jeśli nasze pociechy zaczynają używać „brzydkich słów”?
Gdy usłyszymy wulgaryzm od przedszkolaka – najważniejsze, by tego nie wzmacniać. Nie reagujmy ani gwałtownie, ani nerwowo. Skuteczniejsi będziemy, gdy spokojnie wyjaśnimy, że to wyrażenie nie jest ładne i nie używamy go w naszym domu. Warto jednak pamiętać, że podwójne standardy nie działają – jeśli nie chcemy, by dzieci używały wulgaryzmów, sami także musimy wyeliminować je z naszego słownika. Ta zasada działa również, wobec starszych dzieci.
A co z młodzieżą, która wulgaryzmów używa nie tylko w trudnych emocjach, ale często po to, by wzmacniać poczucie przynależności do grupy rówieśniczej? Warto rozmawiać i przypominać, stosując technikę tzw. „zdartej płyty”, że nadmierne i niecelowe użycie wulgaryzmów świadczy o ubogim słownictwie (a przecież nikt z nas nie chce być tak oceniany), o braku pomysłu na inny sposób zyskania aprobaty wśród rówieśników, a także może sprowokować niebezpieczne zachowania u odbiorcy przekleństwa. Nade wszystko jednak nasza reakcja wymaga własnej dojrzałości, cierpliwości oraz zrozumienia przyczyn i mechanizmów okresu adolescencji.
Podsumowując. To, że przekleństwa traktowane są jako sposób na wyrażenie emocji, stresu czy frustracji nie może być całkowitym usprawiedliwieniem ich używania… Często zapominamy, że słowa mają moc – mogą budować, ale i niszczyć. Choć dają uczucie ulgi, często wpływają na sposób, w jaki postrzegają nas inni, a w dłuższym czasie mogą nawet osłabić naszą zdolność do wyrażania emocji w bardziej konstruktywny sposób. Oczywiście, czasem ciężko powstrzymać się od „soczystych” słów. Jednak jeśli nawet potrafimy na różne sposoby się wytłumaczyć, np. „ja nie przeklinam, ja rzucam zaklęcia” 😉 To warto pamiętać, że istnieje wiele alternatywnych sposobów wyrażenia trudnych emocji – słów, które nie ranią ani nas, ani innych – zachęcamy do sprawdzenia. Naprawdę działa!